Walne Zgromadzenie moim okiem
To było ważne wydarzenie: pierwszy raz w
historii naszej spółdzielni zwołano Walne Zgromadzenie. Myślałam, że
najtrudniejsze będzie - wysiedzieć tyle godzin. Było inaczej: najtrudniejsze było pojąć, dlaczego z nami -
mieszkańcami- i z nasza wolą, nie liczą
się pracownicy zarządu i administracji. Dlaczego nie chciano wielu z nas
wpuszczać? Dlaczego pojawiły się grupy opłaconych studentów?
Przybyłam dużo
wcześniej. Czekając na zewnątrz uczelni zauważyłam, że podjechały minibusy z
młodymi ludźmi. Jak wyszli, to podeszłam do nich by porozmawiać, okazało się,
że przywieziono ich na Walne – jak powiedział jeden z nich, dostali kasę to idą,
ale tak naprawdę nie wiedzą o co tu chodzi. Zrobiłam im zdjęcie, później się okazało, że to pierwsza partia tych
młodych ludzi, dowieziona minibusami, następni mieli dojechać później.
Po wejściu do holu uczelni widać było, że członkowie
spółdzielni stali w krótkich kolejkach, natomiast do stanowiska z
pełnomocnictwami była ogromna kolejka, w większości osób spoza spółdzielni. Z krótkich rozmów
wynikało, że są zupełnie niezorientowani
w naszych sprawach.
Z kolei niektórzy działacze spółdzielni ustawiali się w dwóch kolejkach
i w każdyn stanowisku pobierali mandat i kartę do głosowania.
Według mojej wiedzy członek spółdzielni ma
1 głos, ale według prawnika, którego o to pytałam, można mieć po dwa głosy,
czyli co: dwie ręce w górę przy głosowaniu?
Przy wydawaniu mandatów na pełnomocnictwa
doszło do pierwszej, ale nie ostatniej, awantury. Obsługa nie chciała wpuścić mieszkańca naszego
osiedla z pełnomocnictwem notarialnym. Pani prawnik zachowywała się w sposób
niegodny prawnika, nie chciała wydać zgody, ani napisać uzasadnienia, dlaczego jej się nie podoba to pełnomocnictwo. Przy
wydawaniu kolejnych mandatów, dla ludzi związanych z odwołanym zarządem, i
owszem, nie było takich wątpliwości. Jak również nie miała pani prawnik
wątpliwości przy wydawaniu mandatów dla owych zupełnie niezorientowanych
młodych ludzi.
Na
zdjęciu: To jest ten pan, (pierwszy z lewej), któremu pani prawnik odmówiła
mandatu na pełnomocnictwo notarialne, natomiast za nim pan Z. Jamroz otrzymuje
kolejny mandat i tu pani prawnik nie ma żadnych wątpliwości.
Na zdjęciu: To jest owa pani prawnik (tyłem, w czerwonym żakiecie),
nie znam nazwiska, bo nie chciała się przedstawić, która na moje pytanie o
nazwisko popatrzyła na mnie ironicznie i odwróciła się, nie udzieliwszy odpowiedzi.
Na plakietce było tylko "Obsługa prawna". Bezradna ręka pana niewpuszczonego
na notarialne pełnomocnictwo, nie robi wrażenia na bezimiennej pani z
plakietką "Obsługa prawna".
Weszłam na salę, czekam, sala ładna,
nagłośnienie przygotowane, kilka mikrofonów, ludzi na sali dużo. Mija godzina
10:00, zebranie się nie zaczyna, były szef Rady Nadzorczej, pan Jamroz, nerwowo
gdzieś wydzwania.
O godz. 10:15 padł wniosek z Sali, by
obrady Walnego Zgromadzenia otworzył aktualny Przewodniczący Rady Nadzorczej,
wybrany na Zebraniu Przedstawicieli w dniu 30 czerwca 2012 r., pan Marek
Wojtalewicz. Tak też zrobił i zaczęły się obrady. Niestety nie udostępniono nam
nagłośnienia, przy czym pan Jamroz skutecznie zakłócał obrady, używając
mikrofonu, utrudniając przebieg Walnego Zgromadzenia. Wybraliśmy Prezydium i osoby
do liczenia głosów. Niestety było to trudne, bo nie mieliśmy możliwości dostępu
do nagłośnienia, posługiwano się tubami.
Okazało się, że na sali jest bardzo dużo
ludzi, głosowaliśmy, i z tego co pamiętam, za wyborem Prezydium Walnego
Zgromadzenia było 207 osób, przeciw 0, a
wstrzymujących się 7 lub 8. O godzinie 10:35 wybrane Prezydium zaczęło obrady, a jego praca wyglądała tak, jak na zdjęciu.
Na zdjęciu: Prezydium ma do dyspozycji tylko własne tuby.
Trzy starsze panie, które siedziały obok mnie, pytały, dlaczego
nie możemy mieć normalnego nagłośnienia, przecież dźwięk z tuby był jakościowo
gorszy od dźwięku z mikrofonów. Spytałam,
a raczej poprosiłam pana Jamroza, by udostępnił nagłośnienie, cofnął się nagle,
jakbym chciała mu wyrwać mikrofon, nie miałam takiego zamiaru, nie jest to w
moim stylu. Pytam więc tego pana dlaczego, a on odwraca się do mnie tyłem i coś
mało sympatycznego mruczy pod nosem. Mówię do niego: przecież my jesteśmy
mieszkańcami i tu mieszkamy, może to było dla tego pana mało precyzyjne, bo z uśmieszkiem
powiedział: Tu? wskazując palcem na
podłogę. Było to ironiczne. Niestety dalsza rozmowa nie miała sensu.
Po godz. 12:00 dotarł nasz były prezes, Stępień, również zapytałam
grzecznie o owo nagłośnienie: „Panie prezesie, dlaczego nie możemy my,
członkowie spółdzielni, korzystać z nagłośnienia?” W odpowiedzi usłyszałam, żebym
się zdecydowała czy jest prezesem czy nie, odpowiedziałam, że się zdecydowałam
i zapytałam raz jeszcze: panie Stępień, dlaczego nie udostępniacie nam
nagłośnienia? – niestety, pan Stępień odwrócił się plecami.
Na zdjęciu: W
trakcie głosowań przy wyborze Prezydium.
Po wybraniu
Prezydium jego Przewodniczący ogłosił przerwanie Walnego Zgromadzenia z powodu błędów
prawnych i przeniósł je na 20 października. Ale - zostaliśmy, żeby podyskutować
o naszych sprawach spółdzielczych.
W tym czasie wyszłam na chwilę, na
przylegający do auli taras, na papierosa,
no i spotkałam tam tych młodych ludzi, których przywieziono na głosowanie.
Zapytałam ich co tu robicie w tak ładny dzień na Walnym. Jeden z
nich powiedział, że dostał kasę to i coś
zrobić musi, ale potem stwierdził: - A wiecie co, idziemy na piwo, bo jakaś
babka powiedziała, że poza zaliczką reszty i tak nie dostaniemy. No i poszli, niestety nie miałam wtedy przy
sobie aparatu i nie mam zdjęcia. Uważam jednak,
że to jest nieetyczne i niemoralne składanie młodym ludziom takich propozycji -
głosowanie za pieniądze w nie wiadomo w jakiej sprawie - no cóż, student jak to student, zawsze ma za
mało kasy i to głównie kierowało tą grupką palaczy, z którą rozmawiałam.
Gdy wróciłam na
miejsce na sali, wyraziłam głośno swoją opinie, że mi się to wszystko nie
podoba. To kupowanie głosów, nie
dopuszczanie nas do mikrofonu, lekceważące spojrzenia, nie szanowanie woli
większości.....I wtedy, nie pamiętam, ktoś z byłego zarządu, czy z byłej rady
nadzorczej, rzucił w moją stronę: Jak się nie podoba, to pani idzie do sądu, a czemu
nie?
Na zdjęciu: Po obradach i dyskusji sala opustoszała, po lewej
zostali jedynie ci, którzy chcieli wiedzieć, co dalej.
Na zdjęciu: Po prawej stronie sali został twardy elektorat byłego
zarządu i kilku zdumionych obserwatorów, którzy zostali na sali dłużej, żeby zobaczyć co się będzie działo po zakończeniu Walnego Zgromadzenia. Studenci już, o tej godzinie, poszli zamienić zaliczkę na piwo.
Nasze Walne Zgromadzenie powoli dobiegło
końca. Jego uczestnicy opuszczali salę, miałam i ja wyjść, kiedy zobaczyłam
jakieś ruchy: stłoczeni dotąd pod ścianą pracownicy spółdzielni zaczęli
nieśmiało wchodzić... jakby wpełzać... na scenę, gdzie były stoły, o których
marzyli od rana. Po prawej stronie widowni, jakieś grupki zaczęły zwierać
szyki. Były Przewodniczący byłej Rady Nadzorczej, stanąwszy w kąciku sceny, z
mikrofonem, otworzył... zebranie. Jakie
zebranie? - pomyślałam. - O co chodzi? Postanowiłam chwilę jeszcze poczekać.
Wtedy zaczęła się farsa. Zaczęły się jakieś głosowania, zwarte
szyki zwolenników przegranego zarządu karnie sunęły do maszyn liczących głosy.
Nawet maszyny były karne: wiedziały, że 132 osoby siedzące w owej chwili na
sali, to równa się 178 głosów!
Pomyślałam, że nic tu po mnie, bo gdybym
się odezwała, to nagle może im przybyć 7 nowych głosów.
Okiem
przeciętnego mieszkańca spojrzała na to
Teresa
Maciaś - Jabłońska
ps. Na
zdjęciach podana jest data zdarzeń,
niestety, zapomniałam przestawić w aparacie godzinę z czasu zimowego na letni.
Więc do każdej godziny na zdjęciu proszę
dodać okrągłe 60 minut.
"za wyborem Prezydium Walnego Zgromadzenia było 207 osób, przeciw 0, a wstrzymujących się 7 lub 8". To jak w końcu głosowali "przywiezieni studenci" ?
OdpowiedzUsuńPrzewiezieni studenci w niewielkiej liczbie, byli już na sali ale nie głosowali , bo nie było takiego polecenia.Oni nie po to zostali zatrudnieni ,zeby głosować ale ,zeby głosować na polecenie.
OdpowiedzUsuńWiększość jeszcze nie weszła, bo na pełnomocnictwa było tylko jedno stanowisko i tam było największe zamieszanie.
Nie wpuszczano - nie swoich na pełnomocnictwa nie notarialne i były awantury co spowalniało wydawanie mandatów.
Stępień strzelił sobie sam w stopę, organizując to w ten sposób.
Pewnie bał się ,że może być dużo pełnomocnictw nie od niego i on musi mieć kontrole na tym jednym stanowisku i się sam zablokował.
Na notarialne też nie wpuszczano niektórych.
UsuńKontrolę starał się sprawować Jamroz. Jak zwykle w sposób arogancki i nie merytoryczny ("Nie, bo nie").
UsuńPotwierdzam widzialem studentow, ktorzy chwalili sie ze dostali pieniadze za przyjscie na walne. Stepien i spolka mysla ze moga robic bezkarnie co im sie podoba. To juz jest przesada!
OdpowiedzUsuńArkadiusz Bicz
Przywiezieni studenci mieli opóźnienie przy wejściu na salę, bo nie zdążyli do otwarcia Walnego pobrać mandatów.
OdpowiedzUsuńTen wynik przy wyborze Prezydium (210 za, 0 przeciw i 5 wstrzymujących się) to głosowanie członków SM Przy Metrze.
To wszak do nich - do tych przywiezionych pan Jamroz nieustająco co i rusz powtarzał, ze "jego" zebranie jeszcze się nie rozpoczęło.
OdpowiedzUsuńGdzieś słyszałem/czytałem, że wielu młodych ludzi, których zaangażowano do głosowania na Walnym, było kolegami syna Jamroza, czy innego "działacza"
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam.
Może jestem staromodny, ale jak się czuli ci studenci słysząc skandowanie "Złodziej" na ojca kolegi? Mnie by to zastanowiło.
A co takiego mówi artykuł 250 kk. :
OdpowiedzUsuń" Kto, przemocą, groźbą bezprawną lub przez nadużycie stosunku zależności, wywiera wpływ na sposób głosowania osoby uprawnionej albo zmusza ją do głosowania lub powstrzymuje od głosowania, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."
Tak tak panie stępień!!!są dowody jak pan prowadził ostatnio po nocach rozmowy w sm przy metrze i obmyślał strategię sfałszowania wyborów typu płacenie za głosowanie( studenci), pan jamroz przeprowadzał rozmowy z dłużnikami( 85% rozmów jest nagranych)- chodziło o umorzenie długu w zamian za pełnomocnictwo i głos,na odpowiednim sprzęcie technicznym widać też jak pan jamroz zaprogramowuje głosy w urządzeniu elektronicznym,jest tez jedna jeszcze podpucha założona na pana stępnia- sporo pełnomocnictw podpisanych jest przez 1 osobę, choć pan stępień jest przekonany że ludzie mu podpisywali( sprawa u grafologa)Widzi pan, panie stępień, podrabiał pan podpisy kiedyś, a teraz są dowody,ze pan podrabia, bo pełnomocnictwa pana ludzi,nie wszystkie są przez nich podpisane.Przykro,ze ktoś panu taka świnie podłożył i zbierając dla pana głosy wkopał pana hi hi hi...chce pan usłyszeć swój głos w sm po nocach?????
Stępień musi mieć kontrolę nad wszystkim i dlatego sparaliżował spóldzielnię. Nie tylko na walnym.
OdpowiedzUsuńRozmawiałem dzisiaj z kilkoma spóldzielcami, którzy uczestniczyli w walnym zgromadzeniu. Ludzie są wściekli i autentycznie rzęsiście klną.
OdpowiedzUsuńJamrozowi spadła w końcu maska dobrotliwego, wyrozumiałego wujaszka i pokazał swoją prawdziwą twarz- bezwzględnego, cynicznego satrapy, który dąży do celu, nie zważając na nic i łamiąc prawo i wszelkie zasady; nieetyczny, przeszkolony aparatczyk, współpracownik SB. Ciekaw jestem, ilu ludziom złamał donosami karierę i życie osobiste.
Nie zdziwię się, jeżeli sprawy rejestracyjne w KRS będą nadal się przedłużały z powodu sztuczek prawnych stosowanych przez Stępnia i jego prawników, to ludzie mogą wziąć sprawy w swoje ręce i zwyczajnie wykopać znienawidzoną ekipę ze spółdzielni.
Przyjrzyjcie się zamieszczonym zdjęciom. Jaka różnica między spółdzielcami i ludżmi Stępnia. Spółdzielcy- autentyczny entuzjazm i żywiołowość. Ludzie Stępnia- lęk, zmęczenie, zniechęcenie i coraz mniej zdecydowania, by popierać upadającego wodza.
A pamiętacie te paszkwile w naszych skrzynkach pocztowych, były napisane w treści i stylu epoki słusznie minionej, jak ktoś tak pisze, to jak ma wyglądać? przecież takie teksty muszą odbić się piętnem na "urodzie" stąd chyba takie twarze na zdjęciu
UsuńNajlepsze jest to,że Stępień nie może złożyć wniosku i zarejestrować walnego, prokuratorzy ( cichacze), którzy byli obecni na sali, jako również pełnomocnicy tylko na to czekają.Podrobione stępnia pełnomocnictwa( bidny nawet nie wie, które,musi te wszystkie swoje sprawdzić, ale i tak nie ogarnie,rozmowy ze studentami nagrane, wszystkie rozmowy po nocach w SM nagrane, ludzie już słuchają na mieście.Oj biada biada, nieładnie, już nikt go nie chce.W sumie to sam się wyrąbał.
OdpowiedzUsuńPani w czerwonym żakiecie, w której rozpoznaję panią Elżbietę Dobrodziej, w ogóle nie zasługuje na miano prawnika. A nawet człowieka. Ktoś, kto wyrażając swoją (???) opinię, nie ma odwagi nawet przyznać, jak się nazywa, nie zasługuje na żadne miano. Już nie mówiąc o jej "umiejętnościach" prawniczych. Dno. Jak to się ktoś wyraził (nie ja:)) - dupa nie prawnik.
UsuńObok mnie siedziała spora grupa studentów i towarzyszących im kilku starszych osób. Wszyscy oni sprawiali wrażenie, że nie wiedzą co się tu właściwie dzieje. Na moje pytanie, czy mieszkają na terenie SM, nie odpowiedzieli.
OdpowiedzUsuńNie brali udziału w głosowaniu - dyskutowali między sobą o tym, i widząc co się dzieje uzgodnili, że na razie nie głosują (ani za, ani przeciw, ani przez wstrzymywanie się od głosu).
Opis zdjęcia w powyższym tekście "Na zdjęciu: Po prawej stronie sali został twardy elektorat byłego zarządu. Studenci już, o tej godzinie, poszli zamienić zaliczkę na piwo" zupełnie mija się z prawdą (delikatnie mówiąc) albowiem: 1. wielu „studentów” pozostało na sali i nadal głosowali tak jak sugerował jeden z panów z prezydium. 2. Ja jestem na tym zdjęciu i nie zaliczam się na pewno do twardego elektoratu byłego zarządu, choć również nie zaliczam się do twardego elektoratu kogokolwiek innego. Myślę, że autorka powinna zmienić swój opis tego zdjęcia lub usunąć je w ogóle. w przeciwnym wypadku Bedę musiał poprosić o to Pana Marka Wojtalewicza lub bezpośrednio administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJa tez jestem na zdjęciu i nie mam czego się wstydzić. Każdy z członków ma prawo przyjść na Walne i pozostać tak długo jak chce. Ja sama głosując przeciwko Zarządowi byłam prawie do końca zebrania. Chciałam się przyjrzeć temu wydarzeniu. Gratuluję Panu wytrwałości. Sam Pan mógł ocenić jak to jest w końcu z tym Zarządem i Radą która wyłącznie jest na usługach Zarządu, zamiast nas wspierać i dbać o nasze interesy. Jeszcze raz dziękuję, za wytrwałość. I niech się Pan nie wstydzi, bo na pewno nie ma czego.Pozdrawiam serdecznie. Wytrwały elektorat.
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest to,że Pan Jamroz sugrował jak maja głosować osoby które pozostały na sali na wyraźny sprzeciw opozycji w następnym głosowaniu żeby się nie nagrywało kiwał głową o czym to świadczy że na sali pozostały osoby wykonujące polecenia natomiast myślenie zostało wyłączone.Świetnie poprowazone Nielegalne Walne Zgromadzenie.
OdpowiedzUsuńJa się nie wstydzę że zostałem na sami, ale wstydze sie byc nawet kojażonym pane Stępniem i Jamrozem. Dlatego poprosiłem o zmiane opisu zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPrzecież jest napisane ".... i kilku zdumionych obserwatorów".
UsuńJa Pana widzę w liczbie tych zdumionych.
Pozdrawiam
Ja też Pana widzę wśród tych zdumionych. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń